czwartek, 4 grudnia 2014

Wszystkiego najlepszego!

Gdy słyszę o statystykach, według których aktualnie we Francji 98% dzieci z zespołem Downa jest eliminowanych poprzez aborcję, zazwyczaj myślę o nim. O tym, że w dzisiejszych czasach pewnie by się nie urodził. 

Ale jest.
Na świecie od siedemdziesięciu lat.
W Arce od prawie czterdziestu.

Mogłabym pisać i opowiadać o nim godzinami.
Znam dziesiątki opowieści, anegdot i historyjek z nim związanych.
To człowiek-legenda.

Skupię się na najważniejszym.

Jacques pozwala innym odkrywać w sobie zdolność kochania.

Co roku w dzień jego urodzin telefony w domu się urywają.
Nawet asystenci, którzy byli w Arce dawno temu, wciąż pamiętają, jak uwielbia on rozmowy przez telefon. 
I mimo że nie dowiedzą się nic konkretnego, przez kilka minut będą słyszeli w słuchawce przeszczęśliwy głos powtarzający: "To ja, Jacques. To moje urodziny".

Więc dzwonią, z różnych krajów świata. Od rana do wieczora. Trzeciego grudnia.

Kilka dni temu miałam możliwość obserwować, jak zajmuje się nim 20-letni wolontariusz. Z jaką cierpliwością namawia, by usiadł do stołu i razem ze wszystkimi zjadł zupę. Z jaką delikatnością kładzie mu rękę na ramieniu. Z jakim szacunkiem się do niego odnosi.
Zbuntowany 20-latek, z burzą dredów na głowie.


Jacques pozwala innym odkrywać w sobie zdolność kochania.
Tylko tyle.
I aż tyle.

Co możemy dać światu cenniejszego?