W ślubnej homilii, którą niedawno słyszałam, ksiądz mówił do młodych, by pamiętali, że żyjemy przede wszystkim w świecie osób, w świecie relacji (na obraz tej fundamentalnej relacji między trzema Osobami Trójcy Świętej). Że to osoby mają być w naszym życiu na pierwszym miejscu, a wszystko inne (praca, pasje, rzeczy materialne) na kolejnych.
W mojej pracy doświadczam tego bardzo mocno.
Myślę, że osoby niepełnosprawne intelektualnie, z racji na to, że wiele "światowych" rzeczy i spraw ich nie dotyczy (bo są zbyt trudne, odległe lub po prostu nieinteresujące), są szczególnie mocno zakorzenione w świecie osób i relacji. Sympatii i antypatii.
Najważniejszymi tematami w ośrodku jest to, kogo dziś nie ma, kto za kim tęskni, kto kogo lubi, kto z kim rozmawia (lub też nie), kto się komu podoba, kto co powiedział, kto co zrobił.
Ze szczególnym namaszczeniem wypowiada się u nas imiona.
Uczestnicy zapamiętują je szybciej niż cokolwiek innego.
Pamiętają imiona każdego z dawnych pracowników i uczestników (nawet jeśli nie potrafiliby powiedzieć, z czym przed chwilą zjedli kanapkę).
Niemal w każdym zwrocie, w każdym zdaniu pojawia się imię osoby, do której mówią.
Osoba stoi w centrum.
(uczciwie trzeba przyznać, że czasem jest to własna osoba)
Szczególnie wyraźnie widać to po osobach najmniej sprawnych, najmniej kontaktowych, najbardziej zamkniętych w swoim świecie.
Dziś prowadziłam zajęcia edukacyjne.
Z jedną z uczestniczek układałam na stole cyfry od 1 do 9.
Szło opornie.
Pomiędzy wypowiedzeniem jednej a drugiej cyfry mijała co najmniej minuta. Gdyby nie liczne słowa zachęty, pytania pomocnicze i różne sztuczki, tych minut mijałoby pewnie znacznie więcej.
W pewnym momencie do sali wszedł inny uczestnik - Krzysztof. Chciał się pożegnać i powiedzieć nam, że wychodzi dziś wcześniej.
Małgosia początkowo nie zareagowała.
Krzysztof wyszedł, a my wróciłyśmy do liczenia.
Po około 10 minutach Małgosia nagle się ożywiła.
Głośno, energicznie i z przejęciem zawołała:
- Krzyśka nie ma!
Osoba na pierwszym miejscu.
Cyferki daleko w tyle.