sobota, 9 maja 2015

Tęsknota

Czasem samą mnie to zadziwia, ale... tęsknię.

Chyba nie zdarzało mi się dotąd tęsknić za pracą. 
Wychodząc, starałam się totalnie odciąć. Nie myśleć o tym, co mam do zrobienia jutro, nie stresować i nie przejmować się nadmiernie. Moje obowiązki, które w ciągu dnia bardzo mnie angażowały, po przekroczeniu progów biura okazywały się w gruncie rzeczy błahe i niewarte moich nerwów.

A teraz? 
Popołudniami lub w weekendy często myślę o tym, co robi Marta, co robi Jan, co robi Marek.
Chętnie poszłabym z nimi na spacer, zabrała do kawiarni, na Mszę. W naszym ośrodku, gdzie dzień zorganizowany jest wokół stałych zajęć i punktów dnia, nie jest łatwo pogłębić nawiązaną relację. Nie jest łatwo dotrzeć głębiej - tam, gdzie co rusz napotyka się na zamknięte drzwi. Gdzie można tylko próbować zgadywać, jakie są przyczyny pewnych zachowań, reakcji, słów, lęków, ale gdzie nie mamy tak naprawdę dostępu.
Otwarcie tych drzwi wymaga cierpliwości i czasu. Czasu i cierpliwości.

Może to pragnienie i ta tęsknota płynie z moich Arkowych doświadczeń? Arka to taka moja pierwsza miłość, a pierwsza miłość zawsze zostawia w nas ślad... W Arce naprawdę dzieli się życie z osobami niepełnosprawnymi - wieczorami rozmawia lub ogląda filmy, organizuje się wspólne weekendy i wyjazdy wakacyjne.

To prawda, że jest to bardzo wymagające życie. Ta intensywność przebywania razem to chyba najtrudniejszy element życia w domach Arki. Coś, z czym każdy asystent mierzy się każdego dnia. Ale niewątpliwie taki sposób bycia razem przynosi owoc w postaci prawdziwych przyjaźni. I stopniowego (trwającego latami) uleczania zranionych serc osób niepełnosprawnych (sprawnych zresztą też).

Nie wiem jeszcze, gdzie zaprowadzi mnie ta tęsknota. 
Ale... tęsknię.