sobota, 19 sierpnia 2017

Trzy

Trzy lata temu 19. sierpnia wracałam z wyjazdu do Francji.
Był to jeden z nielicznych wakacyjnych wyjazdów, na którego zakończenie niecierpliwie czekałam. Nie dlatego, że coś było z nim nie tak, ale dlatego, że bardzo chciałam pójść już do pracy. Do nowej pracy. Pracy będącej zwieńczeniem mojej zawodowej rewolucji.

Odliczałam dni do 21. sierpnia.
Miałam w sobie z jednej strony radość i ekscytację, ale z drugiej też sporo niepokoju.
Co, jeśli się pomyliłam? Co, jeśli rzeczywistość pokaże, że "to jednak nie to"? Co, jeśli po raz kolejny będę miała poczucie, że jestem zawodowo nie na swoim miejscu?


W najbliższy poniedziałek będę w pracy świętować moją trzecią rocznicę :)
Przez te trzy lata na szczęście towarzyszyło (i towarzyszy) mi poczucie bycia na właściwym miejscu (co nie znaczy, że obyło się bez trudności, porażek i błędów).

Ciężko te trzy lata opisać słowami.
Jak widać na blogu, w ogóle ciężko mi ubrać w słowa doświadczenia związane z moją pracą. To jedno z licznych zaskoczeń, bo wydawało mi się, że będę z łatwością pisać i opowiadać o tym, czego na co dzień doświadczam.
A tymczasem wpis o słoniu w składzie porcelany jest niezmiennie aktualny.

Wiele się przez ten czas nauczyłam.
I ciągle się uczę.

Jestem mądrzejsza o trzy lata doświadczenia zawodowego.
O trzy lata studiów.

I mam coraz większe poczucie tajemnicy.
Tajemnicy, którą jest niepełnosprawność.
Tajemnicy, którą jest każda z Osób, z którą mam do czynienia.


Czasem przychodzi mi do głowy pytanie o to, jak to się w ogóle stało, że zmieniłam tak radykalnie moją zawodową drogę.
Przecież w każdym zawodzie można służyć innym. Wszystko zależy od podejścia, od zaangażowania, od serca wkładanego w to, co robimy.

I kiedy pytam samą siebie o to, dlaczego właśnie w pracę z osobami z niepełnosprawnością chcę angażować moje siły, zdolności, wiedzę, przychodzi mi do głowy tylko jedna, lakoniczna odpowiedź:

bo SĄ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz