czwartek, 15 września 2016

A' Dieu, Jacques

Pisałam już kiedyś o moim ulubionym Jacques'ie (a dokładnie tu i tu).

Jacques odszedł ponad miesiąc temu.
Cicho i w sumie niespodziewanie.


Nie da się ukryć, że przez całe życie Jacques bardzo lubił być w centrum uwagi.

Ciągle mam przed oczami powtarzającą się co tydzień scenę, gdy biegł, by złapać za rękę idącego w procesji do ołtarza księdza, a potem przez całą mszę nie opuszczał go niemal na krok.

Przez jakieś 8 miesięcy w roku codziennie pytał, czy dziś są jego urodziny (a raczej od rana informował wszystkich wokół, że to na pewno dziś). Gdy nadchodził wreszcie ten upragniony dzień, kiedy można było mu tę informację potwierdzić, był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Uwielbiał rozmawiać przez telefon, niezależnie od tego, czy osoba po drugiej stronie słuchawki dzwoniła do niego, czy do kogoś innego. Dźwięk telefonu pozwalał nam się przekonać, jak szybko potrafi on jeszcze biegać, mimo swej wyraźnej niedołężności.



Pod koniec życia stwierdził chyba, że nie można być tak ciągle na świeczniku, bo zdecydował się odejść w momencie, gdy wszyscy wyjechali na wakacje (sierpień we Francji to miesiąc absolutnie wakacyjny)... Kwestie logistyczne nie pozwoliły wrócić na pogrzeb wielu jego Arkowym przyjaciołom...

Jego pogrzeb odbył się dokładnie tego samego dnia, co pogrzeb kardynała Macharskiego.
To dla mnie nie przypadek, że dwie wielkie osobistości były żegnane tego samego dnia.
I czuję się zaszczycona, że jedną z tych wielkich osobistości mogłam poznać osobiście, jeść z nią przy jednym stole, spacerować ręka w rękę, smarować kremem jej wyschnięte dłonie i wręczać jej urodzinowy prezent.

Pamiętam, że gdy musiałam biegać za nim po domu o 3 nad ranem i przekonywać, żeby wracał do łóżka, zamiast hałasować w salonie i budzić innych mieszkańców, nie byłam najszczęśliwsza na świecie. Już wtedy wiedziałam jednak, że są to momenty uprzywilejowane. Takie, które będę pamiętała do końca życia.

We wspomnieniach jednej z osób, która poznała Jacques'a w warsztacie terapii zajęciowej, przeczytałam słowa opisujące go idealnie:

"Odkryłam w nim piękną osobę, pełną humoru i żartów, momentami niezwykle upartą, która nade wszystko kochała kochać i być kochaną".




Do zobaczenia, Jacques!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz